Na wesele Kukawy przyjechała do nas moja mama.
Miała zostać z Martą od 15 do późnych godzin nocnych.
To było pierwsze nasze takie długie wyjście. Chyba wszyscy się trochę stresowali.
Mama dostała instrukcję obsługi Marty. ;O)
I rozkład jazdy. Ja miałam telefon ciągle przy sobie ustawiony na najgłośniejszy dzwonek.
Mama nie dzwoniła. Wróciliśmy już ok 2 w nocy i nazajutrz okazało się, że wszystko było w porządku.
Martusia zjadła wszystko, co miała zjeść. Pogadała do dziadka, zaliczyła także mały spacerek.
Wieczorem w miarę grzecznie poszła spać. Nie obyło się bez usypiania w wózku, ale jeden raz nie zaszkodzi. :O)
Moja mama zamknęła się niechcący w sypialni, gdzie nie ma normalnej klamki jest tylko ten taki kwadratowy wihajster. przeżyła koszmarne 2 minuty, ale poradziła sobie pędzlem leżącym przy drzwiach... :O(
Na szczęście było to jedyne niedobre wydarzenie tej nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz