
Film oparty na faktach.
Mike najpierw dostał kilkadziesiąt razy dziabnięty nożem, potem spalony, poćwiartowany i rzucony na pastwę dzikich zwierząt. Brrr...
Gdyby nie jego ojciec, Hank, który jest emerytowanym wojskowym i sam rozwiązywał tego typu sprawy, to morderstwo chyba nie zostałoby rozwikłane. Pomaga młodej pani detektyw Emily (Charlize Theron).
Na początku wydaje się, że to może meksykańscy dilerzy narkotyków go zabili, ale w końcu kolega Mike'a się przyznaje i bez emocji opowiada ze szczegółami jak doszło do morderstwa. Koledzy byli głodni, więc zaraz po zamordowaniu wyrzucli zwłoki do lasu. Tu widać, jak ta wojna "zryła im berety".
Przeplatający się wątek wołania o pomoc, która nie nadchodzi.
Kobieta, której mąż podtapia psa, skarży się policji. Policja nic nie robi. Mąż topi żonę.
Irackie dziecko ucieka przed samochodem, w którym jedzie Mike i jego 3-ch kolegów. Nie udaje mu się. Zostaje przejechane.
W końcu Mike... Po tym incydencie dzwoni do ojca, żeby go wyciągnął z wojska... Wiadomo jak to się kończy.
Nie rozumiem za bardzo nawiązania do walki Dawida z Goliatem (w dolinie Elah), który pojawia się dwa razy w filmie. Nie wiem, kto ma być Dawidem, a kto Goliatem.
Jako młodej mamy, bardzo poruszyły mnie śmierci dzieci.
Matka Mike'a straciła obu synów. Obu w wojsku.
Dzieciak na drodze w Iraku. Przejechany samochodem.
Od urodzenia matka dba, wstaje w nocy, karmi, uczy, pokazuje świat. Spędza mnóstwo czasu z dzieckiem, to jej skarb. A tu nagle w przeciągu sekund dziecko ginie. :O(
Niewyobrażalna pustka i strata.
Po filmie poszłam i poprzytulałam mojego małego skarba z całej siły. :O*
Moja ocena filmu 6/10:










Brak komentarzy:
Prześlij komentarz