poniedziałek, 19 maja 2008

"Modliszka"

Kolejny thriller australijskiej reżyser Ann Turner.
Ilustratorka książek dla dzieci Sophie (znakomita Susan Sarandon) prowadzi idealne życie. Ma dwie urocze córeczki, kochającego męża Craiga - szanowanego architekta, piękny dom i świetną pracę. Niestety po śmierci matki, nie daje rady podołać zleconym rysunkom.
Dodatkowo zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Wydaje jej się, że ktoś zakrada się do domu, zabiera rzeczy należące do niej i do dzieci. Prześladują ją koszmary nocne: płacz dziecka i sowa na drzewie.
Główną podejrzaną zdaje się być Mara, młoda pracownica Craiga. Sophie zaczyna ją obserwować i śledzić, co kończy się sprawą w sądzie o naruszenie prywatności. Sophie dostaje nakaz trzymania się z daleka od Mary i jej rodziny. Nadal prowadzi jednak własne śledztwo.

Przez cały film pokazany jest wątek sowy. Na początku Sophie kolekcjonuje porcelanowe, drewniane i inne sowy, a następnie okazuje się, że także Mara jest kolekcjonerką i ma kilka identycznych egzemplarzy jak Sophie. Ponadto w koszmarach Sophie pojawia się także sowa.

Rozwiązanie filmu jest dosyć skomplikowane i według mnie naciągane.
SPOJLER
Okazuje się mianowicie, że Sophie na balu maturalnym zaszła w ciążę, a dziecko zabrano jej do domu dziecka. Mara posiada świadectwo urodzenia wskazujące na to, że Sophie jest jej mamą. Ale Mara miała w domu dziecka przyjaciółkę, łudząco podobną do Sophie, z którą przyrzekała dzielić się wszystkim (także mamą?). Gdy obie są dorosłe, przyjaciółka ginie w Kosowie. Czy Mara przywłaszczyła sobie mamę przyjaciółki?
Sophie zakrada się do domu Mary, ta zamyka ją w piwnicy. Sophie odkrywa dokumenty i zdjęcia jej rodziny z powycinanymi twarzami. Mara schodzi do piwnicy, zaczyna się walka między kobietami. Wybucha pożar, Sophie ratuje Marę.
W szpitalu Sophie odwiedza Marę, a gdy pielęgniarka chce ją wyprosić, Sophie mówi: "Jestem jej matką."
Słabe...

Moja ocena filmu 5/10:

2 komentarze:

inez30 pisze...

Dziękujemy za odwiedzinki. Ciekawego macie bloga:) Życzymy udanego długiego weekendu

Anonimowy pisze...

Monisien,
przed chwilą obejrzałam "Modliszkę". Wprawdzie ponad rok minął od Twojej recenzji, ale niezupełnie się z nia zgadzam i dlatego postanowiłam odpowiedzieć. Świadectwo urodzenia wystawione jest na dziecko płci żeńskiej nie mające imienia. To Kate była córką Sophie. Przyjaciółka Mary zginęła w Kosowie, a nie byłobo jej tam, gdyby matka jej nie porzuciła. W 1998 roku Mara poszukuje swojej biologicznej matki i otrzymuje odpowiedź, że ta nie chce nawiązać z nią kontaktu. Podobnie musiało być z Kate, skoro Sophie pamięta, że wówczas była w ciąży i dlatego odrzuciła prośbę. Mara próbuje jednocześnie ukarać matkę Kate, obwiniając ją o śmierć przyjaciółki, a z drugiej strony chciałaby mieć w niej matkę. To się nie może skończyć dobrze ani dla jej psychiki, ani dla Sophie...

Ania